Witajcie,
Wierzcie mi lub nie, ale dziś także niestety nie piszę do Was z Aredelle. Wczoraj wróciłam tam z Jack'iem, ale prawie natychmiast musiałam znów wyjechać. Zastał mnie bowiem list od matki Roszpunki, abym natychmiast odwiedziła ich królestwo - Coronę. Nie miałam najmniejszej ochoty tego robić. Były ku temu trzy powody:
1. Roszpunka - czyli moja "ukochana" kuzynka podrywająca mi chłopaka,
2. Byłam okropnie zmęczona,
3. Obawiałam się powodu, przez który moja ciotka nagle postanowiła mnie wezwać.
Jednak muszę być dobrą i sumienną królową. Zmusiłam się do wykonania polecenia (lub prośby, czy też rozkazu) królowej Corony i rano dotarłam na miejsce. Jack chciał oczywiście mnie...cóż, ja to nazwać...podwieźć, ale miałam dość podróży tego typu i posłałam po prostu po karocę.
Kiedy dziś około ósmej stanęłam u wrót wielkiego pałacu ciotki pomyślałam, że tak naprawdę widziałam ją przecież raz czy maksymalnie dwa razy w życiu. Była na mojej koronacji, a tak porozumiewałyśmy się bardzo rzadko i tylko listownie. W dodatku na koronacji widziałam ją przed balkon, na dziedzińcu, a ona pewnie mnie nie. Dlatego trochę obawiałam się co zrobi gdy mnie zobaczy. Weszłam jednak do środka pewnym krokiem i po kilku minutach odnalazłam królową w sali tronowej. U jej boku siedziała niestety Roszpunka. Gdy tylko mnie zobaczyła zadarła wysoko głowę, jakby chciała mi pokazać, że jest ode mnie...ważniejsza? Jej matka natomiast podbiegła do mnie z uśmiechem, przytuliła mnie i zawołała radośnie:
- Och, Elsuś! Jak ty wyrosłaś! Jesteś teraz taka śliczna i...naprawdę pannica niczego sobie!
- Eem... cześć ciociu. - wyjąkałam. - Czemu mnie wezwałaś?
Ciotka odsunęła się trochę, zmierzyła mnie wzrokiem od dołu do góry i powiedziała:
- Puncia mówiła, że jesteś niegrzeczna! Flirtujesz z jej chłopakiem! Oj, nieładnie.
Przeanalizowałam jej słowa. Oczywiście chodziło jej o Roszpunkę. Na pewno jej coś nazmyślała o Jack'u.
- To nieprawda. - odrzekłam spokojnie. - Jack jest moim chłopakiem, to ona z nim fli...
- Słuchaj Elsuś. - królowa przybrała srogą minę. - Masz przestać się z nim zadawać. Nie mogę pozwolić, żeby Puncia była smutna przez moją niewychowaną siostrzenicę!
Jej ostatnie słowa wprawiły mnie we wściekłość. Ciotka traktuje mnie jak nastolatkę! I w dodatku jakąś rozwydrzoną! Na szczęście miałam ubrane rękawiczki. Inaczej na pewno zamroziłabym coś w pobliżu.
- Idź teraz do komnaty na drugim piętrze. - ciągnęła ciotka. - I wszystko przemyśl.
Odeszłam trzaskając drzwiami.
- Elsa.
Wow! Nie myślałam że coś takiego wymyślisz... no jestem zaskoczona zachowaniem matki Roszpunki jak samej "Punci" :O jestem ciekawa jak to się dalej potoczy. Całuski :*
OdpowiedzUsuńWredne babsko!
OdpowiedzUsuńNie wierzę, że Roszpunka jeszcze wciagnela w to mamę...
OdpowiedzUsuń