Witajcie,
Wybaczcie, że ostatnio nikt nic nie pisał, ale ja byłam bardzo zajęta, Anny i Kristoff'a nie było w Arendelle, a Jack...cóż Jack, to Jack jego do niczego nie da się zmusić. Poleciał gdzieś w nocy i dalej nie wrócił. Bardzo mnie to martwi. W dodatku wczoraj dostałam list od Anny, że zamierzą wrócić jutro (znaczy dzisiaj) po południu.
Tym czasem nadszedł już wieczór, a ja dalej siedziałam w samotności jedynie z masą zmartwień. Gdzie oni są? A jeśli coś się stało? A gdzie jest Jack? Powinien wrócić już kilkanaście godzin temu... Dodatkowo miałam biurko zawalone masą papierów do podpisania. Nie myślałam nawet o wzięciu się za pracę, za bardzo się martwiłam. I nagle drzwi do sypialni rozwarły się z hukiem i wpadł do środka Jack. Automatycznie zerwałam się z fotela, podeszłam do niego szybko i przytuliłam się jak najmocniej. On jednak odepchnął mnie lekko i złapał się za serce oddychając głęboko.
- Jack! Co ci... - zaczęłam, ale on nie dał mi dojść do słowa. Zatrzasnął drzwi i zamknął je na klucz. Podleciał do wejścia na taras i zamknął je na maleńką kłódkę przymocowaną do klamki. Chciał zasunąć zasłony w oknach, ale złapałam go za rękę i krzyknęłam przy okazji wypuszczając z dłoni kilka śnieżynek:
- Jack! Co ty robisz?! Co tu się dzieje?! Masz mi to natychmiast wytłumaczyć!
Jack uspokoił się, jego policzki pokrył różowy rumieniec. Przytulił mnie do siebie. Początkowo chciałam go odepchnąć, żeby poczuł to co ja, ale on pierwszy szybko się odsunął, chwycił mnie za ręce i powiedział wbijając wzrok w podłogę jak niegrzeczny chłopiec przyłapany na podkradaniu ciastek:
- Wybacz mi Elso...nie powinienem się tak zachowywać... Po prostu musiałem...
Nagle ktoś zadudnił w drzwi. Nie było to zwykłe pukanie, raczej jakby ktoś próbował się włamać do mojej sypialni. Usłyszeliśmy zza drzwi kobiecy głos:
- Wyłaź Jack! Nie skończyłam z Tobą rozmawiać!
Spojrzałam na Jack'a. Byłam wściekła, znowu mi o czymś nie powiedział. A jeśli miał kłopoty? A jeśli ktoś go szuka? Chciałam wydrzeć się na niego, ale on szybko przyłożył mi palec do ust przez co moja wściekłość skończyła się na całkowitym zamrożeniu podłogi. Jack podleciał cichutko do drzwi i przyłożył do nich ucho.
- Jack! Mówię ci po raz ostatni! Nie chowaj się z nią w sypialni!
Podeszłam do niego.
- Co to ma być? - odezwałam się szeptem.
Jack wziął głęboki oddech i powiedział:
- W nocy poleciałem na spacer i przypadkowo spotkałem...no...taką Wróżkę. Ona też należy do Strażników. Problem w tym, że się we mnie podkochuje i chciała mnie zaciągnąć do siebie. No więc ja uciekłem tutaj, ale ona poleciała za mną. Dlatego pozamykałem wszystko na klucz. Chciałem się ukryć. Ona jest strasznie...
- Jack! - dobiegł głos zza drzwi.
- ...natrętna. - dokończył Jack.
Byłam zszokowana. Już druga dziewczyna próbuje odebrać mi mojego ukochanego Jack'usia! Nie do wiary! Nie pozwolę na to! Jestem Królową i mam prawo zrobić co zechcę.
- Spokojnie. - pocałowałam Jack'a. - Uporamy się z nią. Tylko dawaj klucz.
Jack zrobił niepewną minę, ale sięgnął do kieszeni.
- Jesteś pewna?
- Tak. - odrzekłam zdecydowanym tonem i otworzyłam drzwi.
Za nimi stała Wróżka Zębowa. Była taka dziwna...miała chyba wszystkie kolory tęczy. Poczułam, że Jack chowa się za mną zasłaniając się długim lodowym materiałem, który miałam z przymocowany z tyłu sukni. Widząc nas Wróżka położyła ręce na biodrach i przywitała się płytko:
- Witam Waszą Wysokość.
- Witaj. - odpowiedziałam chłodnym tonem. - Czego szukasz przed moją sypialnią?
- Jack'a Frosta. Zna może Wasza Wysokość? - odrzekła Wróżka z trudem wymawiając ostatnie słowa.
- Tak znam. - powiedziałam. - I tak się składa... - dodałam nadeptując na stopę Jack'a, który usiłował wleźć mi pod sukienkę. -...że nawet wiem gdzie jest.
Wróżka zrobiła kwaśną minę.
- Och, naprawdę? - powiedziała udając podniecenie. - Niestety ja chyba też to wiem. Stoi właśnie za Waszą Wysokością.
Jack wyszedł mi zza pleców i burknął:
- Cześć.
Przytuliła go mówiąc:
- Och, czeeeść mój ty słodziaku! Nie uciekaj mi tak więcej.
Uniosłam brwi dając jej do zrozumienia, że nie robi swoimi głupimi tekstami na nikim wrażenia.
- Chwileczkę. - odezwałam się łapiąc Jack'a za rękę. - Myślę, że czas na panią. Jack ma teraz do załatwienia pewną sprawę.
Wróżka uśmiechnęła się krzywo.
- Myślę, że ta sprawa może poczekać.
- Rozkazałam mu coś zrobić natychmiast i myślę, że powinien być posłuszny Królowej. - odrzekłam tym razem już całkiem lodowatym tonem. Spod sufitu zleciało kilka śnieżynek. - Tak samo zresztą jak pani.
Wróżka prychnęła pogardliwie i odeszła. Jack odetchnął z ulgą.
- Dzięki. - powiedział. Weszliśmy do sypialni i usiedliśmy na łóżku. - Too...jaki był ten twój rozkaz? - dodał przybierając tak dobrze znany mi uśmiech.
Uśmiechnęłam się.
- Nie wiem. Musiałam coś wymyślić.
Jack zbliżył się do mnie i już miał mnie pocałować kiedy drzwi rozwarły się z hukiem. Oboje automatycznie wstaliśmy rumieniąc się.
W drzwiach stała Anna. Podbiegła do mnie i przytuliła mnie.
- Hej Eluś! Wróciliśmy!
Jack wymamrotał:
- Zauważyłem...
Roześmialiśmy się wszyscy.
- A gdzie Kristoff? - zapytałam gdy siostra rozluźniła uścisk pozwalając mi oddychać.
- Poszedł coś zjeść. - uśmiechnęła się Anka.
- Okej...może ty też pójdziesz coś zjeść, bo my właśnie... - zaczął Jack, ale szturchnęłam go lekko w ramię, żeby się zamknął. Musiałam porozmawiać z siostrą.
- Nie, spoko. - powiedziała Anka rozumiejąc sytuację. - Znowu wam przerwałam? Chyba mam do tego talent. - zaśmiała się i wyszła.
Jack przyciągnął mnie do siebie znowu przybierając niebezpieczny uśmiech. W jego ramionach zawsze czuję się tak bezpiecznie i cudownie. Wreszcie mogłam odetchnąć z ulgą i niczym się nie przejmować.
- Elsa.
Super najlepszy koniec i to jak jack chciał wleźć elsie pad sukienkę ^^ prawie się popłakałam ze śmiechu hahahahaha T~T
OdpowiedzUsuńzdecydowanie Anka ma do przerywania talent.
OdpowiedzUsuńNie wierzę, ta Anka ma dar do przerywania do namietnej chwili ;)
OdpowiedzUsuń