Witajcie,
Dziś w Arendelle od rana padał deszcz, a że miałam akurat spokój od papierów i obowiązków postanowiłam spędzić popołudnie z Anną, Kristoff'em i Jack'iem. Gdy przedstawiłam propozycję Jack'owi uśmiechnął się ponuro.
- Bardzo dobry pomysł, śnieżynko. - powiedział. - Ale co zamierzasz robić nie ruszając się z pałacu? No chyba, że chodzi Ci o...ale to wtedy po co Anna i Kristoff?
- Jack... - westchnęłam. - Pomyślałam, że skoro i tak wszyscy mamy się nudzić to...będzie nam raźniej razem. I może coś wymyślimy?
Jack pokiwał głową i poszliśmy do sypialni Anny i Kristoff'a. Zapukałam. Z wewnątrz dobiegł głos Anny:
- Krzysiu, weź idź otwórz!
A następnie Kristoff'a:
- Nie mogę, śpię.
- Przecież ja w majtkach jestem!
Cisza. Po chwili drzwi otworzyła Anna zawiązując szlafrok. Widząc nas odetchnęła z ulgą:
- Ach, to tylko wy. Wchodźcie.
Kristoff (był w samych bokserkach) poderwał się z łóżka i otulił kocem.
- Ooo...widzę, że tu jakaś impreza w samych majtkach! - zaśmiał się Jack. - Chętnie dołączymy, nie Elsuś?
- Nie. - odrzekłam szybko.
Anka pokazała nam żebyśmy usiedli na łóżku.
- Too... - zaczął Kristoff wychylając głowę spod koca. - Co Was do nas sprowadza?
- Nudziło nam się. - powiedziałam zanim Jack zdążył wymyślić kolejny głupawy tekst.
Anna podrapała się po głowie.
- Razem będzie ciekawiej. Tylko co będziemy robić?
- Może pójdziemy spać? - ziewnął Kristoff.
Ania trzepnęła go w rękę.
- Kristoff, no weź. - po czym zwróciła się do mnie. - Może...ulepimy dziś ba...
- Nie, Aniu. - przerwałam jej. - Jestem zmęczona.
- No to idźmy spać! - wtrącił Kristoff.
Jack uniósł się w powietrze i zaczął krążyć nad nami. Nagle jego wzrok zatrzymał się na szklanej, niewielkiej butelce stojącej na etażerce po jednej stronie łóżka. Uśmiechnął się chytrze i podniósł butelkę krzycząc triumfalnie:
- Zagramy w butelkę! Zagramy w butelkę!
Kristoff zagwizdał spod koca.
- Co ty na to Elsa? - zapytała Anka przybierając uśmiech podobny do uśmiechu Jack'a.
Przewróciłam oczami. Jakby ktoś się dowiedział, że królowa gra w butelkę...
- No dobrze... - odrzekłam niechętnie.
Jack usiadł między mną, a Kristoff'em i zakręcił butelką.
- Ale chwila! - powiedział Kristoff. - Jak gramy?
- Normalnie. - odrzekła Anna. - Pytanie czy wyzwanie.
- Wypadło na Ciebie, Anka. - powiedział Jack opierając laskę o szafę. - Pytanie czy wyz...
- Pytanie. - powiedziała szybko Ania.
Jack podrapał się po głowię, zamyślił się i powiedział po chwili:
- Kogo w tym pokoju...kochasz?
- Elsę. - odpowiedziała Anna bez wahania. - No i Kristoff'a. - dodała gdy ten spojrzał na nią złowrogo spod koca.
Zakręciła butelką. Oczywiście musiało wypaść na mnie...
- Pytanie czy wyzwanie?
- Wyzwanie. - odrzekłam.
Tym razem Jack zagwizdał.
- Okej, siostrzyczko... - Ania przybrała złowieszczy, baardzo złowieszczy uśmiech. - Musisz się roze...
TRZASK! Do pokoju wpadł jeden z kucharzy! Kristoff z prędkością światła schował butelkę pod koc. Szybko wstałam i podeszłam do kucharza.
- Coś się stało? - zapytałam próbując nie zwracać uwagi na Jack'a i Annę zwijających się ze śmiechu.
Kucharz omiótł pokój zdziwionym spojrzeniem, a potem powiedział rozgorączkowanym głosem:
- Wasza Wysokość! Sól się skończyła!
- Och, to straszne... - westchnęłam. - W piwnicy są chyba cztery wory.
- Faktycznie... - wyjąkał kucharz. - Strasznie przepraszam, Wasza Wysokość...
I wybiegł szybko z pokoju. Jack oparł się o laskę z chytrą miną.
- No Elsa, musisz wykonać zadanie.
- Już w nic z Wami nie gram. - powiedziałam. - Jak nas ktoś przyłapie to plotki rozejdą się po całym Arendelle.
I wyszłam trzaskając drzwiami. Ja ich kiedyś zabiję. Mało co kucharz nas nie przyłapał, a oni mało co nie umarli ze śmiechu!
- Elsa.
Szkoda, że kucharz wpadł XD Mogło być ciekawie, dla Jack'a ;D
OdpowiedzUsuńTaa Karola ma rację :3 ...
OdpowiedzUsuń*chytry uśmieszek* xdd
Zgadzam się z komami wyżej ❤ mogłoby być ciekawie *porusza znacząco brwiami* ^^ <3
OdpowiedzUsuńANNA!!!!!!!!!!! YOU IS DEATH!
OdpowiedzUsuńHahahahaha, aż się zasmialam ;)
OdpowiedzUsuń