Witajcie,
Wczoraj jak wiecie obchodziliśmy Dzień Chłopaka. Zgodnie z planem wcześnie rano, nie budząc Jack'a, włożyłam szlafrok i podeszłam pod komnatę Anny i Kristoff'a. Weszłam do środka ostrożnie i przykucnęłam obok łóżka ze strony śpiącej słodko Ani.
- Aniu... - szepnęłam i delikatnie pogłaskałam ją po włosach.
- Taa? - jęknęła nie otwierając oczu.
- Cii...Chodźmy, Dzień Chłopaka, pamiętasz?
Otworzyła oczy i spojrzała na mnie ze zmarszczonymi brwiami.
- No tak! - uśmiechnęła się po chwili i pociągnęła mnie do kuchni.
Z lekką pomocą dwóch kucharek upiekłyśmy czekoladowe babeczki, a ja dodatkowo przyozdobiłam je lodowym lukrem. Następnie ułożyłyśmy je na różowej serwetce i postawiłyśmy na stole. Na koniec napisałyśmy krótki liścik:
Kochani Kristoff'ku i Jack'u!
Dziś Wasz wielki dzień więc zostawiamy Wam mały prezencik. Wszystkiego dobrego na Dzień Chłopaka!!!
...i zostawiłyśmy go obok babeczek. Ledwo zdążyłyśmy schować się za jedną z kamiennych rzeźb, gdy do jadalni wszedł Kristoff z rozczochranymi włosami i w piżamie. Od razu zobaczył, że coś leży na stole. Rozejrzał się, wzruszył ramionami i podszedł. Zupełnie ignorując liścik, lub nie zauważając go zjadł jedną babeczkę. Następnie rozejrzał się jeszcze raz i wyszedł.
- Nie przeczytał! - jęknęła Ania wychodząc zza rzeźby.
- Kristoff znajduje babeczki i zjada tylko jedną? Coś tu nie gra. - stwierdziłam. - Poczekajmy jeszcze.
Schowałyśmy się z powrotem, a po chwili Kristoff znów wszedł do środka, tym razem za nim wszedł również Jack. Wyglądał na wyjątkowo zaspanego i nieszczęśliwego, że ktoś budzi go tak wcześnie. Jednak jego nastrój zmienił się zupełnie, gdy Kristoff pokazał mu babeczki.
- Skąd się tu wzięły? - zapytał.
- To na pewno dziewczyny coś knują. - odrzekł Jack biorąc jedną babeczkę. - Nie ma ich w łóżkach, a poza tym...
Jego wzrok zatrzymał się na pozostawionej przez nas karteczce. Podniósł ją ostrożnie, jakby zaraz miała wybuchnąć i przeczytał.
- Dzisiaj Dzień Chłopaka? - zaśmiał się Kristoff. - Kochane dziewczyny, pamiętały lepiej niż my.
- Racja. - uśmiechnął się Jack i oboje usiedli przy stole. - Chociaż nie ukrywam, że wolałbym troszkę inny prezent...
- Jak zwykle, brachu. A ty takie prezenty dostajesz prawie codziennie, przystopowałbyś.
- Nigdy za wiele. - zaśmiał się Jack.
Kristoff tylko pokręcił głową i pochłonął piątą babeczkę.
- Wychodzimy? - szeptem zapytała Anna.
Pokręciłam głową i wyszeptałam jej na ucho drugą część planu, którą wymyśliłam po wypowiedzi Jack'a. Uśmiechnęła się tylko i cichutko przemknęłyśmy do swoich sypialni, aby poczekać aż chłopaki wrócą.
- Elsa.
pierwsza?
OdpowiedzUsuńPierwsza! Super rozdział! BNiestety, nie mam co pisać. Nexta!
Usuńdruga? XD
OdpowiedzUsuńDruga xD
UsuńAch, teraz zapewne bydzie wymarzony prezent Jacka xD
Super xD
Jackowi ten prezent się nigdy nie znudzi XD
OdpowiedzUsuńMi to opowiadanie się nigdy nie znudzi. ^^
OdpowiedzUsuńPrzypominam o nominacji LBA
Jack! Serio? Tobie tylko jedno w głowie! XD Ciekawe, co też ta nasza Elsa wymyśliła.
OdpowiedzUsuń